Niesamowita historia maratończyka Marcina Kęsego.

źródło: www.gloswielkopolski.pl


      Moda na bieganie ogarnęła cały kraj i Wielkopolskę. Organizatorzy imprez nie martwią się o frekwencję, tylko o to, czy powiększanie limitów nie zagrozi zdrowiu i bezpieczeństwu zawodników. Ciekawa historia poznańskiego biegacza, Marcina Kęsego, który pokonał w wieku 24 lat własne słabości i dzięki wytrwałości oraz ambicji dołączył do grona czołowych zawodników w Polsce.

       W niedzielę stolicę Wielkopolski opanują biegacze, bo po raz szesnasty odbędzie się poznański maraton (42 km 195 m). Kiedy rozpoczynała się jego historia, biegów w naszym regionie było jak na lekarstwo. Od kilku lat przeżywamy jednak boom na bieganie i imprezy biegowe wyrastają jak grzyby po deszczu. 16 lat temu Marcin Kęsy był obiecującym trampkarzem w drużynie piłkarskiej GKS Bełchatów, sześć lat temu ważył 103 kg i postanowił wziąć się za siebie. W niedzielę będzie jednym z faworytów maratonu i na start pojedzie specjalnie wynajętym przez organizatorów samochodem, a nie komunikacją miejską. O nim też będzie ten tekst, poświęcony maniakom biegania. Obraz1Listy zgłoszeniowe pękają w szwach Listy zgłoszeniowe biegów masowych w naszym regionie pękają w szwach. Ich organizatorzy martwią się tylko jak powiększyć limity startowe.

– Moda na bieganie przyszła do nas z USA i Europy Zachodniej. Poza tym wzrósł poziom świadomości społeczeństwa. Zrozumieliśmy, że bieg to najlepsza i najtańsza forma ruchu. Stąd boom na imprezy biegowe i przykre niespodzianki dla tych, którzy zbyt długo czekają ze zgłoszeniem – tłumaczył organizator „Volkswagen Ekonomicznej Piątki”, Rafał Wieruszewski. Były czterystumetrowiec i najlepszy sportowiec naszego regionu w Plebiscycie „Głosu Wielkopolskiego” w 2006 r. zatrzymał się na limicie 800. biegaczy tylko dlatego, że dba o zdrowie i bezpieczeństwo uczestników. – Moglibyśmy powiększyć limit, ale na wąskich ścieżkach wokół Malty byłoby to dość ryzykowne posunięcie – dodał Wieruszewski.

      Fenomenem w skali kraju jest „Maniacka Dziesiątka”, rozpoczynająca każdy sezon biegowy. Do niej trudniej się dostać niż do wielu innych zagranicznych biegów. – Bieg odbywa się w marcu , a listę zgłoszeniową zamykamy już w grudniu. Czy jestem zaskoczony tak dużym zainteresowaniem? Nie, bo wszyscy organizatorzy biją rekordy frekwencji, a my bieg organizujemy już od jedenastu lat i jesteśmy w czołówce najlepiej zorganizowanych „dziesiątek” w Polsce – przekonywał organizator maniackich zmagań i jednocześnie prezes Wielkopolskiego Związku Lekkiej Atletyki, Artur Kujawiński.

     Organizatorzy imprez biegowych w naszym kraju zacierają ręce, ale wciąż daleko nam do tego, co przeżywają co roku choćby nasi zachodni sąsiedzi. FB_IMG_1427123569231 Berlin bije na głowę innych organizatorów pod każdym względem. Niemiecką precyzję i doświadczenie czuć na każdym kroku. 1,2 mln kibiców i 40 tys. biegaczy na trasie to musi zrobić wrażenie na każdym. Kiedyś limit zgłoszeń był wypełniany w ciągu kwadransa. Serwery się przegrzewały, więc od kilku lat o zapisach decyduje losowanie, tak jak w przypadku chętnych do oglądania piłkarskiego mundialu – zauważył Kęsy … >>> ciąg dalszy- część 1, część2 

 

 

Czytaj więcej: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/8974849,niesamowita-historia-maratonczyka-marcina-kesego,id,t.html